Na stole królował zając z papierowej wikliny- wytwór podobnie działającej grupy, ale w odległej od nas miejscowości, bo inaczej już zaczęłybyśmy współpracę- handelek wymienny w prowadzeniu warsztatów.
Poza zającem na stole królowały śledziowe sałatki. Rolada ze szpinaku z łososiem. Saszetki z żurawiną i serem. Domowy chleb. Jabłecznik. Dziewczyny obiecały przepisy, zobaczymy, czy dotrzymają słowa.
Były winogrona, pomarańcze i trochę słodyczy.
A oto fotorelacja:
Zając, piękne wykonanie, pozazdrościć i wziąć się za wiklinę papierową, by dogonić wzór.
A tu obraz potwierdzający wcześniejszy opis.
Degustacja przyniesionych sałatek
Co chwilę padały słowa pochwały dla kucharek.
Przy okazji spotkania załatwiane były interesy- warsztaty projektowe oraz Dzień Kobiet- siatkówka
Po śledziach zawsze się chce pić i dobrze, że była woda, herbata i soczki.
Po załatwieniu spraw był czas na śmieszne opowieści. Może dla niektórych śmieszne:)
Wszystko było wyśmienite, ale chlebka pieczonego to nie spróbowałam na pewno był pyszny, szkoda :)
OdpowiedzUsuńNo, pychota była.
OdpowiedzUsuń